Epifaniczny tom 3 – rozdział 2 – str. 137

Ostatnie pokrewne czynności Eliasza i Elizeusza

Najwyższego Kapłana Świata miał mieć udział przynajmniej w części wyznawania tych grzechów samowoli nad głową antytypicznego Kozła. Zgadza się to z myślą, że jakiś czas przed przejściem „onego Sługi” za zasłonę (to znaczy około poprzedniej Paschy) wszyscy wybrani zostali zapieczętowani na czole. W ten sposób nawet ten zapieczętowany jako ostatni miał udział w dziele wyznawania, a tym samym w uderzeniu Jordanu. Oddzielenie Elizeusza od Eliasza jest tą samą ogólną pracą co wyprowadzenie Lewitów jako nowych stworzeń od Kapłanów, ze Świątnicy na Dziedziniec. Podczas gdy są oni tak traktowani jako nowe stworzenia, ich człowieczeństwo jest odprowadzane przez Najwyższego Kapłana (pokazane w prowadzeniu kozła Azazela od drzwi Przybytku do bramy dziedzińca i jego dostaniu się w ręce człowieka na to wyznaczonego) od ofiarowania na Ołtarzu Dziedzińca, gdzie podejmują oni szalone wysiłki realizowania swej własnej woli i dwoistości umysłu, tj. swego rewolucjonizmu, i jest oddawane niesprzyjającym okolicznościom i osobom, które będą działać w celu zniszczenia ich ciała.

      (88) Po zrozumieniu, że wyznawanie świadomych grzechów chrześcijaństwa nad głową Wielkiej Kompanii zakończyło się w jesieni 1916 zauważamy, że w Ameryce publiczne odciąganie głównej części klasy Wielkiej Kompanii od uzurpowanych przez nią form służby miało miejsce po przechwyceniu przez nią kontroli w Towarzystwie. Zostało to dokonane przez Kapłanów, którzy sprzeciwiali się ich złym uczynkom, szczególnie przez 4 publikacje wydane przez większość dyrektorów, F.H. McGee, autora oraz innych członków Najwyższego Kapłana, przy czym niektórzy z nich pomagali w prowadzeniu tej pracy finansowo lub w inny sposób. By bronić się przed tym demaskującym sprzeciwianiem się im, uzurpujący bracia wraz ze swymi zwolennikami starali się odwrócić uwagę od tego demaskowania i uciekli się do „wielkiej kampanii”, przez którą ich błędy w interpretacji doprowadziły do dostania się przez nich w ręce człowieka na to wyznaczonego.

poprzednia stronanastępna strona