Epifaniczny tom 3 – rozdział 2 – str. 98
Ostatnie pokrewne czynności Eliasza i Elizeusza
musieliby w nim przebywać aż do rozdzielenia. Cały lud prawdy nigdy nie był i nie mógł być w Zarządzie w sposób organizacyjny, co obala jego zarzut. Nawet gdyby uznać, że ma tutaj zastosowanie pierwsza definicja tego słowa, jego krytyka wciąż byłaby błędna. Towarzystwo jako udziałowcy składało się bowiem zaledwie z jednej dziesiątej poświęconego ludu Pana, a więc wyłączałoby to dziewięć dziesiątych klas Eliasza i Elizeusza z symbolicznego rydwanu. Ponadto, ponieważ taka jazda rydwanem oznacza kontrolę, widzimy, że w ogóle nie było ich w „rydwanie”, ponieważ oni go nie kontrolowali.
(44) Pod tym względem stanowisko J.F. Rutherforda jest bardziej logiczne niż stanowisko F.H. McGee, ponieważ właściwie uznaje on rydwan za Towarzystwo. Przyjaciele z Towarzystwa (odrzucając swą pierwszą definicję, tj. VII tom) zapożyczyli tę definicję od autora, który udziela im pełnego pozwolenia na jej używanie! Powinniśmy ograniczyć się tutaj do drugiego użycia tego słowa, ponieważ nie jest prawdą, że Towarzystwo jako udziałowcy sami znaleźli się w kłopocie i popchnęli w niego sam Kościół, dzieląc go w ten sposób. Fakt, że samo było w kłopocie, a następnie pogrążyło Kościół w trudnościach, jest prawdziwe w odniesieniu do Towarzystwa tylko z punktu widzenia drugiej definicji. Jednak żadna z tych dwóch definicji nie uzasadnia zachęcania przyjaciół przez J.F. Rutherforda do wsiadania do rydwanu, Towarzystwa, jako sposobu wzniesienia się do nieba. Nikt bowiem nie będzie w stanie wznieść się do nieba ani przez wejście do Zarządu Dyrektorów, ani przez stanie się udziałowcem (co można uczynić tylko przez pieniądze!)! Zauważmy, że zanim autor przedstawił swą definicję rydwanu, przyjaciele z Towarzystwa, zgodnie z naukami swych wodzów, twierdzili, że rydwanem, przy pomocy którego można wznieść się do niebios, jest VII tom, co jako pogląd na antytypiczny rydwan jest nieprawdziwe i nie do pomyślenia, i zostało odrzucone.