Epifaniczny tom 3 – rozdział 5 – str. 273

Wcześniejsze niezależne działania Elizeusza

(wodą), zastosowanymi do sytuacji, lecz dowodem śmierci (woda czerwieniła się jak krew; to jest krew). Wschodzenie słońca nad wodami przedstawia to, że nowe plany sprzymierzonych stały się powszechnie znane – w świetle. Niedługo po przyjęciu tych nowych rad zostały one bowiem rozgłoszone po całym świecie i przynajmniej częściowo wiedza o nich dotarła także do strony niemieckiej.

      (25) Werset 23. Dla strony niemieckiej, upojonej już wiosennymi zwycięstwami i przekonanej o szybkim i ostatecznym zwycięstwie, plany te, jako rady rozpaczy, były pewnym dowodem klęski i upadku sprzymierzonych – śmierci jako walczących: „To jest krew!” – te nowe rady itd. przedstawiają śmierć sprzymierzonych. Ich myślenie było następujące: „Podejmując te nowe kroki, te 3 grupy (europejscy sprzymierzeńcy, Amerykanie i konserwatywny świat pracy) – wzajemnie się zniszczyły (pomordowali się królowie). Tymi planami tak obrazili i wyobcowali się wzajemnie, że zagwarantowali sobie klęskę (nawzajem się wybili). Zorganizujmy teraz naszą kampanię zwycięstwa, czyniąc jej ciosy uderzeniowe niemożliwymi do odparcia. Potem pozostanie tylko podyktowanie przez nas pokoju, który na 100 lat zniszczy naszych wszystkich nieprzyjaciół. Narzucimy im tak druzgocące odszkodowania itp., które niezmiernie ich obciążą i zniewolą i z nawiązką wyrównają poniesione przez nas straty wojenne. Postawimy warunki bardziej miażdżące od tych, jakie kiedykolwiek postawiono pokonanej stronie. Od niepamiętnych czasów łupy należą do zwycięzcy, a jako zwycięzcy, uczynimy te łupy bezprecedensowymi w całej historii, tak jak i ta wojna jest największą w całej historii” (Nuże więc po łupy, Moabici!). W tym przypadku człowiek planował, a Pan Bóg pokrzyżował te plany, jak potwierdza to dalszy bieg wydarzeń.

      (26) Werset 24. Lipcowy atak Niemców rozpoczął się z energią (podeszli pod obóz izraelski), lecz zmusił linie sprzymierzonych tylko do niewielkiego cofnięcia się, ku wielkiemu rozczarowaniu Niemców. To właśnie Amerykanie nie chcieli pójść

poprzednia stronanastępna strona