Epifaniczny tom 12 – rozdział 3 – str. 218

Biblia jako Boskie Objawienie (c.d.)

niezwykłą samoofiarą: w tym, co czynił i czego nie czynił w zapieraniu się samego siebie i świata, w Jego wygodach i niewygodach, radościach i smutkach, popularności i niesławie, służbie i cierpieniu, a także w Jego życiu i umieraniu. Jego odwaga nie bała się niedostatku ani cierpienia, biedy ani trudności, niebezpieczeństw ani utrapień, opozycji ani oporu ze strony nielicznych czy też wielu, antagonistycznych władz kościelnych ani państwowych, wyroku śmierci ani jego wykonania. Jego otwartość, kiedy musiała być użyta, zawsze nazywała rzeczy po imieniu, nigdy dyplomatycznie nie nazywała grzechu dobrem ani nie szła na kompromis ze złem, by nie stracić popularności, nigdy nie powstrzymywała się od niezbędnej nagany czy skarcenia i nigdy nie dążyła do zdobycia czy utrzymania uznania innych kosztem jego misji. Gdy było to konieczne, ciął według sznuru, nie zważając na wióry spadające dookoła. Nigdy jednak nie był brutalnie otwarty, niepotrzebnie niedelikatny wobec uczuć innych ani ślepy w Swej krytyce, a Swoją otwartość utrzymywał pod ścisłą kontrolą. Jego wspaniałomyślność nie miała równej sobie, co między innymi widoczne było w udzielaniu przez Niego sił żywotnych w leczeniu fizycznych niedomagań innych, czego dokonywał przez zastępowanie zużytej witalności Swych pacjentów Swoją własną. Jego wspaniałomyślność sprawiała, że w celu błogosławienia innych poświęcał ludziom Swój czas niezbędny dla odpoczynku, co można zauważyć wtedy, gdy zmęczony Mistrz zapomina o Swym zmęczeniu, by służyć kobiecie przy studni w Samarii, Nikodemowi w czasie jego nocnej wizyty i w całonocnym uzdrawianiu. O tak, Jego cała służba nauczania, głoszenia i uzdrawiania, a także przeżywanie cierpień śmierci były wyrazem wspaniałomyślności najwyższego rzędu – wspaniałomyślności w oddawaniu samego siebie. Oddawanie samego siebie, w odróżnieniu od oddawania rzeczy oprócz samego siebie, jest bowiem udzielaniem najwyższego rodzaju. Wstrzemięźliwość Jezusa w odniesieniu do dobrych rzeczy tego życia (nie w duchu bezsensownego ascetyzmu, który jest tylko pozorem pobożności, choć często uchodzi za coś prawdziwego, lecz w duchu prawdziwego,

poprzednia stronanastępna strona