Epifaniczny tom 17 – rozdział 10 – str. 267

Czas powrotu naszego Pana

(Dz.Ap. 3:19-21; 15:14-17; Dan. 7:13,14; Izaj. 35:4-10). Musi On powrócić na początku tego antytypicznego sabatu, ponieważ jako „pan sabatu” oraz udzielający odpoczynku musi On rozpocząć antytypiczny sabat, by przez cały czas jego trwania być Władcą i udzielać odpoczynku.

      Na innym miejscu wykazano (tom 2, „Nadszedl czas”, rozdz. II), że od stworzenia Adama do października 1872 roku minęło 6000 lat. Chociaż Pismo Święte nigdzie wyraźnie nie stwierdza, jak długo po stworzeniu doszło do popadnięcia Adama w grzech, rozsądne jest założenie, że nie było to więcej niż rok lub dwa. Dowody pośrednie potwierdzą, iż założenie to jest prawidłowe, ponieważ wiele wersetów, jakie jeszcze zbadamy w tej rozprawie, wskazuje, że Jezus już powrócił i że wobec tego w jesieni 1874 roku rozpoczęła się restytucja (Dz.Ap. 3:19-24) w jej pierwszych i niewielkich przejawach. A zatem upadek Adama miał miejsce 6000 lat wcześniej, a więc w przeciągu jednego do dwóch lat po jego stworzeniu. Zatem Izaj. 2:2, razem z takimi właśnie wersetami, dowodzi, że około października 1874 roku rozpoczęła się druga obecność naszego Pana. Mamy jednak jeszcze inne stosowne dowody biblijne. Mamy wiele proroctw ogólnych, wskazujących, iż żyjemy w czasie drugiej obecności Mistrza. Jednym z nich jest świadectwo proroka Daniela dotyczące „czasów końca”, kiedy to wielu miało biegać tam i z powrotem, miała rozwinąć się wiedza, a mądrzy mieli zrozumieć.

„ZA DNI TYCH KRÓLÓW”

      (2) Prawdziwie czuwający odniosą błogosławieństwo z przestudiowania natchnionego snu Nabuchodonozora oraz jego natchnionej interpretacji przez Daniela, pokazującej ziemskie rządy, jakie miały sprawować władzę (Dan. 2) w okresie między obaleniem typicznego królestwa Bożego (którego ostatnim królem zasiadającym na tronie Dawida był Sedekiasz), a wprowadzeniem na urząd prawdziwego Króla, Immanuela, w Jego królewskiej chwale tysiąclecia. Te różne rządy na ziemi są tutaj zobrazowane jako wielki posąg: rząd Nabuchodonozora,

poprzednia stronanastępna strona