Epifaniczny tom 8 – rozdział 7 – str. 415

Ofiary Książąt Wieku Ewangelii – dok.

życia jego oczy zaczęły słabnąć. Jego małżeństwo było bardzo nieszczęśliwe z powodu paskudnego usposobienia jego żony. Mówił, że jego małżeńskie doświadczenia pozwalają mu współczuć Ijobowi i Sokratesowi! Trudno w to uwierzyć, a jednak to prawda, że przy pewnej okazji jego żona wlokła go, nieopierającego się, po domu, ciągnąc go za włosy, aż wyrwała jeden z jego kosmyków; wtedy do domu wszedł Karol Wesley i zobaczył tę scenę, co położyło kres jej haniebnemu czynowi. Wzięła kilka z jego listów i bez ogródek wstawiła do nich jakieś swoje interpretacje, po czym sprzedała je gazecie, która opublikowała tak spreparowane listy jako jego. Po wielu latach odeszła od niego, lecz jej dzieci, a jego pasierbowie, wzięły stronę Wesleya przeciwko własnej matce, obwiniając ją jako jędzę. Po jej śmierci, o której Wesley dowiedział się dopiero po pogrzebie, nie uronił on ani jednej łzy; przyjął tę wiadomość bez jakiejkolwiek widocznej emocji i niewzruszony kontynuował pracę. Przed ich małżeństwem obiecała, że w żaden sposób nie będzie przeszkadzać jego objazdowej działalności; gdy jednak zmęczyło ją dotrzymywanie mu towarzystwa i gdy po długich wysiłkach nie udało się jej nakłonić go do porzucenia tej pracy, stała się najbardziej złośliwym i opozycyjnym wrogiem, jakiego można sobie wyobrazić. Jego doświadczenia pod tym względem w dużym stopniu były podobne do doświadczeń naszego Pastora.

      (38) Nienawidzony przez jędzę, którą wziął sobie za żonę, był tym bardziej obdarzany miłością przez braci. W miarę starzenia się stawał się naprawdę czcigodną osobą. Jego gorąca radość, nieustająca grzeczność, pełna samozaparcia służba oraz świątobliwe życie wyrobiły w nim bardzo szlachetne, dystyngowane i pełne życzliwości oblicze i szczególnie trudne do zapomnienia oczy. Pewnego razu, mając 87 lat, bardzo chciał przemówić, ale był tak słaby, że nie był w stanie stać. Dwóch sług objazdowych trzymało go pod ramiona, i w ten sposób ten dzielny żołnierz Boga wygłosił kazanie. Efekt tego był bardzo budujący dla słuchaczy, robiąc wielkie wrażenie. Dzieci kochały go i tłumnie gromadziły się wokół niego dla jego pieszczot, uśmiechu, zachęty

poprzednia stronanastępna strona