Epifaniczny tom 8 – rozdział 6 – str. 312
Ofiary Książąt Wieku Ewangelii – cd.
rozumiał różnicy między usprawiedliwieniem tymczasowym a ożywionym. Nic nie wiedział o usprawiedliwieniu tymczasowym. Nie zdawał sobie też sprawy z roli usprawiedliwienia z wiary w Boskim planie, jako kroku przygotowującego do wysokiego powołania. Uważał bowiem, że czyniło ono człowieka kapłanem, podczas gdy miało to miejsce przy poświęceniu i spłodzeniu z Ducha. Wierzył, że uprawnia ono człowieka do nieba, podczas gdy czyni go ono godnym przyjęcia w wysokim powołaniu, w którym wierność przygotowuje do nieba. Nacisk, jaki kładł na usprawiedliwienie z wiary niezależnie od uczynków, jako uprawniające do nieba, sprawił, że nie doceniał on wersetów uczących, że odniesienie zwycięstwa i uzyskanie niebiańskiej nagrody przez poświęconych zależy od wiernego wypełniania ich ślubów poświęcenia (Obj. 2:10, 25, 26; 3:21; 2Piotra 1:5-10). Nie powinniśmy winić Lutra za te niedociągnięcia, ponieważ pełna prawda na temat usprawiedliwienia z wiary stała się na czasie dopiero w Żniwie, a nikt nie jest w stanie podać prawdy, częściowo czy w pełni, dopóki nie stanie się ona na czasie. Chwalmy raczej Boga za znaczną miarę światła, jakiego udzielił Lutrowi. Gdy bowiem weźmiemy pod uwagę głęboką papieską ciemność, jaka otaczała Lutra tak samo jak innych, podziwiamy ilość jasnego światła, jakie on dostrzegał i głosił.
(13) Jak stwierdziliśmy powyżej, zaraz po swych władcach sam Luter był główną osobą, która zamieniała w sektę szlachetny ruch reformatorski, jaki Bóg przez niego zapoczątkował. Wracając w marcu 1522 z Wartburga do Wittenbergii, uważał, że musi mieć poparcie władzy świeckiej, by utrzymać i powiększyć zdobycze swego reformatorskiego ruchu, osiągnięte w konflikcie z papiestwem. Najpierw musiał pokonać fanatyczny i awanturniczy ruch w Wittenberdze, kierowany przez Carlstadta, jednego z jego kolegów profesorów, tak naprawdę rektora tego uniwersytetu. Carlstadt uważał, że należy zniszczyć wszystko, co papieskie. Usunął więc z kościołów mszę, łacinę