Epifaniczny tom 2 – rozdział 7 – str. 371

Drugi dzień twórczy – rozpostarcie

(3) doprowadzenia do opadnięcia na Ziemię drugiego pierścienia; oraz (4) spowodowania, by nadmiar części silnych gazów wszedł w wyższe pierścienie, a część przeszła następnie przez ostatni z nich i rozproszyła się w przestrzeni kosmicznej. Mówimy, że w ten sposób znikła część tych silnych gazów, ponieważ wiemy, że część z nich pozostała i została usunięta głównie w trakcie następnego dnia twórczego, co wykażemy później. To, że działał pierwszy z powyższych procesów oczywiste jest na podstawie faktu, że upływ czasu i kontakt z mniej rozgrzanymi ciężkimi chmurami pary, mgieł i mgiełek musiał studzić tę wodę. Stałe poszerzanie się skorupy nad roztopioną masą oraz stałe twardnienie pierwszego osadu szlamu na tej skorupie, najpierw w błoto, potem w glinę, a na końcu w kamień, także prowadziło do studzenia wody. Właśnie dlatego wydzielała ona stale malejącą ilość pary. Był to etap przygotowujący działanie drugiego procesu stwarzania rozpostarcia – doprowadzenia do usunięcia gęstych chmur pary, mgły i mgiełek. Usuwanie takie musiało rozpocząć się w pewnej odległości od dna drugiego pierścienia, nie tuż pod nim, ponieważ w odległości od roztopionej masy pokłady pary były chłodniejsze niż przy ich spodzie lub na wierzchu, gdyż ciepło wznosiło i gromadziło się tuż pod pierścieniem. Fakt ten sprawił, że środkowe partie tych kolumn pary, mgły i mgiełek zaczęły się kondensować i spadać jako deszcz na bezbrzeżny ocean Ziemi, który to fakt jeszcze bardziej studził wodę. Powodem, dla którego wiemy, że tak musiało być, jest to, że deszcz powstaje w wyniku zetknięcia się zimnego powietrza z chmurami, co kondensuje ich wilgotność. Tak więc chmury pary, mgły i mgiełek zaczęły stopniowo znikać najpierw ze środka, a następnie proces ten stopniowo zaczął przesuwać się w górę i w dół, aż w końcu chmury te zniknęły na stałe. Gdy ten proces dobiegał końca, w połączeniu z innymi wspomnianymi wyżej warunkami

poprzednia stronanastępna strona