Epifaniczny tom 2 – rozdział 7 – str. 372
Drugi dzień twórczy – rozpostarcie
znacznie ochłodził on pokrywającą Ziemię wodę, która wrzała na początku drugiego dnia twórczego. Tak więc pod koniec tej epoki twórczej nie powstawała już niemal żadna para.
Teraz mógł zadziałać trzeci proces: opadnięcie drugiego pierścienia, co nastąpiło przy końcu drugiego dnia twórczego. To, że był on bardziej gęsty niż kłęby pary, mgły i mgiełek, jakie wcześniej się pod nim znajdowały, oczywiste jest na podstawie faktu, że częścią jego składników była woda, a pozostałą częścią szlam, sadza, błoto, minerały itp. Wiemy, że tak było: częściowo stąd, że część z nich skondensowała się w grubą warstwę skały, a częściowo stąd, że woda znajdowała się we wszystkich pierścieniach, co zrozumiałe jest samo przez się, a także dlatego, że o pięciu z nich jest to wyraźnie stwierdzone słowami w. 7: „wody nad rozpostarciem”. Pierścień ten był dosyć gruby, jak możemy domyślać się z faktu, że jego cięższe materiały skondensowały się, gdy stawał się on drugą warstwą osadzoną na granicie, który był warstwą leżącą bezpośrednio nad roztopioną masą. Warstwa osadzona przez drugi pierścień to lita i twarda skała, w Wielkim Kanionie grubości 244 m. Prawdopodobnie wszędzie miała ona podobną grubość, czego domyślamy się nie tylko z zasad ogólnych, lecz z faktu jej jednorodnej grubości w Wielkim Kanionie. Skoro jej lite części spetryfikowały się w kamień grubości niemal 260 m, w drugim pierścieniu musiał on być wielokrotnie grubszy. Grubość 3 km byłaby cyfrą ostrożną, ponieważ znaczna domieszka wody w szlamie, sadzy, błocie itp. musiała bardzo je nadymać, znacznie ponad obecną ściśniętą grubość skały rzędu 244 m. W ten sposób przestrzeń poprzednio zajmowana przez pierwszy pierścień, a następnie przez grube kłęby pary, mgły i mgiełek oraz drugi pierścień, musiała utworzyć przestrzeń prawdopodobnie o wysokości około 5 km. Jest całkiem prawdopodobne, że było to więcej niż 5 km, lecz wolimy ocenić ją za nisko niż za wysoko.