Epifaniczny tom 2 – rozdział 3 – str. 214
Świat materii
Nasi czytelnicy przypominają sobie krótki opis Jeziora Lucerne jako obiektu piękna. Gdy zeszliśmy z Rigi i udaliśmy się na czoło jednego z ramion tego jeziora, rozpętała się alpejska burza. Nad głowami gór zbierały się ciemne i groźne chmury burzowe. Wypadała z nich jedna błyskawica po drugiej, uderzając jakby w boki gór, podczas gdy artyleria niebios huczała i odpowiadała szybko odbijającym się echem. Często czytaliśmy o wzniosłości alpejskiej burzy, lecz bycie jej świadkiem przepełnia tym uczuciem. Jeśli ktoś kiedykolwiek stał w dobrym punkcie obserwacyjnym i patrzył, jak w czasie sztormu potężne fale uderzają o skaliste wybrzeże, widział kolejny wzniosły widok Ziemi. Wulkan w wielkiej erupcji wybuchu, ze swym ryczącym hukiem, ciosami potrząsającymi ziemią, dymem zaciemniającym niebo oraz popiołem i przelewającą się lawą, widziany z bezpiecznego miejsca stanowi jeden z najwznioślejszych widoków dostępnych na tej planecie. Tylko nieco mniej wzniosła jest alpejska lawina czy lodowiec, odłamujący się do morza ze swymi ogromnymi częściami w postaci gór lodowych. Wielkie trzęsienie ziemi obserwowane z bezpiecznego punktu musi zawierać wiele elementów wzniosłości. Niektóre pożary prerii i lasów ilustrują tę samą cechę.
Lecz najbardziej wzniosłe rzeczy znajdują się na niebiosach. Same niebiosa, widziane gołym okiem, budzą u obserwatora więcej z doznania wzniosłości niż piękna. Ogrom wszechświata jest po prostu wzniosły, co jak sądzimy, wszyscy przyznaliśmy, czytając część tego rozdziału traktującą o tym – nieskończoność przestrzeni, w której leży zawarty w niej wszechświat, jest bowiem wzniosła. Długie wieki od początku stwarzania podnoszą znaczenie wzniosłości wszechświata. Ogromna liczba słońc w samym naszym wszechświecie, którą trzeźwo myślący astronomowie oceniają na 30 000 000 000, przy 10 razy większej średniej ilości planet, 27 razy większej ilości księżyców, tysiąc razy większej ilości planetoid oraz niezliczonej ilości komet – z pewnością wyciska