Epifaniczny tom 4 – rozdział 4 – str. 316
Trąd – typ i antytyp
PŁACZ DAWIDA NAD SAULEM I JONATANEM
Umarło twe piękno, Izraelu,
Zabite leży w górach wysoko:
Wielcy polegli, dążąc do celu.
O, jakże to zdarzyć się mogło.
Niechaj nikt wieści tej nie głosi
W Gat ani w Aszkalonie,
Nieobrzezany by się nie wynosił,
Córki Filistii nie śmiały rozzuchwalone.
Niech rosa nie pada na was
Odtąd, wy góry Gilboa,
Niech deszcz nie pada w deszczu czas,
A ziemia żyzna niech będzie jałowa.
Bo tam ze wstydem porzucony
Został niestety cel silnego wroga,
Tarcza Saula, jakby pomazany
Nie był olejkiem z woli Boga.
Od krwi zabitych rozlanej,
Od tłuszczu mocarzy pozabijanych
Nie odwracał się łuk Jonatana,
A miecz Saula darmo nie był dobywany.
Za życia obaj cieszyli swym pięknem,
Po śmierci nie do odróżnienia,
Szybsi byli niż orły podniebne,
Silniejsi od lwiego pokolenia.
Płaczcie Saula, córki Izraela,
Który was zdobił szkarłatem,
Który wam życie rozweselał
I złotem zdobił wasze szaty.
Niestety, mocarz potężny
W bitwie porażki doznaje!
O Jonatanie, mój druhu mężny,
Na miejscach wysokich twe umieranie.
Smutne serce moje bardzo, Jonatanie,
Bracie mój, z powodu ciebie,
Radością było z tobą przebywanie,
Cudowna była twa miłość do mnie;
Tak cudowna, że niczym przy niej była
Miłość kobiet (pod każdym względem).
O, jakże poległa mocarzy siła!
Jakże niszczeje wojenne oręże!