Epifaniczny tom 9 – rozdział 9 – str. 574

Antytypiczni Dawid i Goliat

Zaśpiewam synowi Jessego,
którego wezwał proroka głos.
Nie ze względu na próżność jego,
dumne spojrzenie, wysoki wzrost.

Ale przez wzgląd na pełne blasku oczy,
na loki o złotej jasności,
na kończyny zwinne, ochocze,
dla patrzących płynne w lekkości.

I postawę, co była szczera,
I nie znające strachu serce,
I ducha, co bystrością wzbiera,
gdy zagrożenie miało miejsce.

I on użył tego wszystkiego
gdy Filistyn w bunt obleczony,
ten olbrzym z Get wyniosłego,
stanął mu na drodze wzburzony.

Wywołał w armiach narodów lęk,
wzbudził w Saulu przerażenia noc,
w zebranych do bitwy strachu jęk.
I tylko Dawid był zbrojny w moc.

Ani włóczni, ani zbroi nie wziął.
Ale ze spokojnym spojrzeniem
po procę i kamyki sięgnął
– pięć gładkich, omytych strumieniem.

Wiedziony modlitwy natchnieniem,
sam jeden z zastępu całego
natychmiast procą i kamieniem
powalił mistrza chełpliwego.

Teraz do wielkości kroczył już.
Siedział wysoko jak dostojnik
obok królewskiego tronu tuż.
Dawid − samotny wojownik.

poprzednia stronanastępna strona