Epifaniczny tom 9 – rozdział 3 – str. 233

gdy rozpoznają swoje prawdziwe stanowisko później, podczas Epifanii. Jednak wszyscy, którzy odpadli, żyjąc pod wyrokiem i w upadłym stanie, mieli lub będą mieć inne cechy smutku wyrażone przez antytypiczny płacz. Ten płacz oprócz smutku zawiera w sobie pewną dozę strachu, wyrzutów sumienia, zmartwień, zniechęcenia i rozpaczy z powodu utraty stanowiska, czego doświadczało wielu członków wyżej wymienionych klas podczas Paruzji, którzy osiągną punkt kulminacyjny swego płaczu później, w Epifanii, gdy zostaną całkowicie objawieni i przekonani, że odpadli. Ten płacz zawiera w sobie każdy rodzaj smutku, strachu, ograniczenia, zniechęcenia itd. doświadczanego przez tych, którzy utracili swoje stanowisko w czasie skazania i podczas swoich wędrówek. Na pewno jest to bardzo bolesne!

      (53) Scena opisana w w. 40-45, chociaż w małej skali była cieniem postępowania tych, którzy odpadli w Paruzji, znajduje swój antytyp podczas Epifanii. Ten antytyp rozpoczął się 21 września 1914 r. wojną w okopach, przez którą niektóre narody żądały, aby Boskie prawa przeważały, podczas gdy inne starały się, by najważniejsza była demokracja i żeby świat mógł być bezpieczny dla demokracji, a wszyscy mieli nadzieję wejścia w swoje idee ziemi obiecanej. Cały świat przyłączył się do tych idei, włączając kapitał i kościół nominalny. Następnie takie postępowanie rozpoczęło się wśród Lewitów prawdy w Anglii jesienią 1915 r. i rozszerzyło się na innych Lewitów na całym świecie (łącznie z nieczystymi Młodocianymi Godnymi). Wszystko to zaczęli robić na swój sposób, bez Boskiej aprobaty i bez Jego poparcia, aby zrealizować swoje własne pomysły, zdobywając rzekomo obiecaną im ziemię. Praktycznie wszystkie ruchy świeckie i religijne Epifanii dążące do osiągnięcia rzekomych ideałów ich rzekomo obiecanej ziemi, wyrażają antytyp słów i dążeń ludu z w. 40. Tak, „tedy rano wstawszy”, (początek Epifanii w. 40). Wstąpili do królestwa Szatana, nawet na jego szczyt (wstąpili na wierzch góry). Przez te czyny stali się bardzo widoczni

poprzednia stronanastępna strona