Epifaniczny tom 9 – rozdział 4 – str. 298

Żniwo Wieku Ewangelii w typie i antytypie

i wydał w Strażnicy w lutym 1880 r. pierwszy artykuł o Przybytku. W Strażnicy z marca 1880 r. ukazał się pierwszy artykuł na temat 3 Moj. 16. po związanym z tą kwestią doświadczeniu. Jego nadmierny strach został zwyciężony. Miał pełnię pokoju w zapewnieniu, że nikt nie jest w stanie wyrwać owiec z ręki dobrego Pasterza. Podczas tej wielkiej walki, jaką prowadził z demonami, którzy chcieli zablokować mu drogę do anty­typicznej studni, dokonał pojednania za swoją duszę przed Panem, tzn. przyprowadził siebie do harmonii z Panem przez wiarę, że temu Pasterzowi każdy podpasterz ma ufać, że On ochrania swoje owce. Było to pod koniec tego zwycięskiego doświadczenia nad strachem, kiedy nasz Pan dał mu dru­gą i główną funkcję jego urzędu Onego Sługi – nadzór nad spichlerzem, a od wiosny 1876 r. została powierzona mu pierwsza funkcja – nadzór nad czeladzią. Żeby właściwie sprawował ten urząd, było niezbędne, by był on w rzeczywi­stej harmonii z Pańskim zarządzeniem mówiącym, że dobry Pasterz ma odpowiedzialność za owce i będzie wierny oraz skuteczny w wypełnianiu tej odpowiedzialności, inaczej nasz Pastor ciągle wtrącałby się w pracę naszego Pana.

      (50) Teraz podamy stosowne doświadczenie brata Bar­tona jako antytypicznego Sammy, trzeciego najsilniejszego dowódcy Dawida (2 Sam. 23:11,16), który zdobył dla niego wodę z tej studni. Związana z tym słabość brata Bartona po­legała na wynajdywaniu wad, które nie dotyczyły jego same­go – czuł się urażony postępowaniem brata Russella z A. E. Williamsonem w 1908 r. i 1909 r. po tym, gdy Williamson pró­bował usunąć brata Russella z kierowania pracą, publicznie go atakując, został usunięty ze stanowiska prywatnego se­kretarza i następnie z pracy pielgrzymskiej, a jeszcze później brat Russell pisał przeciw jego ciągłej pracy przesiewawczej. W swoim właściwym postępowaniu brat Russell był zupełnie usprawiedliwiony, lecz brat Barton czuł, że brat Russell nie próbował wystarczająco mocno nawrócić A. E. Williamsona

poprzednia stronanastępna strona