Epifaniczny tom 9 – rozdział 4 – str. 299

Żniwo Wieku Ewangelii w typie i antytypie

i obraził się z powodu takiego postępowania. Demony pra­cowały nad tą słabością brata Bartona, ale on silnie walczył przeciw nim i odniósł zwycięstwo w tej walce: zrozumiał, że jego postępowanie polegało na wynajdywaniu wad i wtrąca­niu się, a w rezultacie zaprzestał tego. Po tym uzyskał dostęp do tej studni i wydobył z niej prawdę o tym, że między 1874 r. a 1878 r. Jezus przez osobiste starcia z Szatanem związał go, co było przygotowaniem do splądrowania jego domu – demo­nów panujących nad Ziemią (Z’10, 315, 316 [R4695a – przyp. tłum.]). Jednak ta jego walka musiała być stoczona, aby doko­nać pojednania przed Panem – osiągnąć zadowolenie z Bo­skiego sposobu zarządzenia, czyli kierowania Żniwem przez Onego Sługę.

      (51) Antytypem Eleazara (2 Sam. 23: 9, 16) jest inny brat, który miał słabość dotyczącą niewłaściwego zachowania w stosunku do Onego Sługi jako głównego dawcy pokarmu na czas słuszny. Na przykład, gdy bracia zadawali mu pyta­nia na tematy biblijne, które jeszcze nie zostały wyjaśnione przez Onego Sługę, to zamiast odmówić odpowiedzi na te pytania, na podstawie tego, że Pan jeszcze nie wyjaśnił tej sprawy przez Onego Sługę, on miał odwagę podawać swoje własne zrozumienie, jednocześnie jednak wierząc, że nie on, lecz nasz Pastor był Onym Sługą. W 1910 r. Pan postawił go twarzą w twarz z doświadczeniem. Pytanie przybrało taką formę: w jaki sposób ma on postępować jako nauczyciel Ko­ścioła powszechnego w stosunku do funkcji Onego Sługi jako specjalnego mówczego narzędzia Pana, aby uniknąć z jednej strony kłaniania się i oddawania czci Posłańcowi, a z drugiej strony podawania braciom myśli dotyczących Pisma Święte­go, które nie zostały najpierw wytłumaczone przez Onego Sługę? Ponieważ ten brat zrozumiał, że takie postępowanie nie było właściwe i zrozumiał również, że niewłaściwym jest czcić Posłańca. Długo wewnętrznie debatował nad tą kwestią, a podczas tej debaty najostrzejsze rodzaje sofisterii pojawia­ły się w jego umyśle, popadał z jednej skrajności w drugą,

poprzednia stronanastępna strona