Epifaniczny tom 11 – rozdział 3 – str. 218
Wyzwolenie pierworodnych
w naszym wyzwoleniu (1 Piotra 1:5) od ciemięzców i z królestwa szatana, w którym kiedyś byliśmy jako dom ich niewolników (w. 3, 14). Tak jak zatwardzanie serca przez faraona przeciwko wyzwoleniu Izraela doprowadziło do śmierci pierworodnych z ludzi i zwierząt Egiptu (w. 15), tak zatwardzanie serca przez szatana przeciwko wyzwoleniu antytypicznego Izraela prowadzi do śmierci pierworodnych antytypicznego Egiptu w nowym stworzeniu i człowieczeństwie. To właśnie dzięki zachowaniu pierworodnych Izraela – przez krew baranka, podczas gdy pierworodni Egiptu byli zabijani – pierworodni Izraela stali się własnością Pana: pierworodne z czystych zwierząt miały być ofiarowane na ołtarzu, a pierworodni z ludzi mieli być odkupywani (w. 15), co jest typem na to, w jaki sposób pierworodni antytypicznego Izraela stali się własnością Pana, aby ich człowieczeństwo było ofiarowane na ołtarzu, a ich nowe stworzenia ocalone od śmierci.
(74) Zarysy rozporządzenia dotyczące wyzwolenia Izraela, tak jak są one przedstawione w 2Moj. 12 i 13, zostały całkowicie omówione aż do wersetu 16, wraz z przeplatającymi się zarysami historycznymi. Werset 17 podejmuje historię wyzwolenia począwszy od Suchot, gdzie została ona przerwana w 2Moj. 12:37-42, i od wersetu 17-15:21 prowadzi ją aż do końca. W wersecie 17 widzimy Boskie miłosierdzie wobec Izraela w oszczędzeniu mu zbyt srogich doświadczeń. Pamiętając, że przez długi czas byli niewolnikami i w ten sposób stali się bojaźliwymi, mając w wyniku tego „kompleks niższości”, Bóg nie narażał ich na srogość walki z wojowniczym narodem, jakim byli Filistyni, by – przestraszeni – nie powrócili do Egiptu, chociaż droga do Kanaanu przez Filistię była krótka w porównaniu z tą, jaką Izrael rzeczywiście obrał. Czterdzieści lat na pustyni przekształciło naród bojaźliwych niewolników w twardy naród wojowników, zdolnych do przeprowadzenia podboju Palestyny. Gdy w antytypie Bóg wyzwala nas z antytypicznego Egiptu, na początku nie pozwala nam angażować się w zbyt ciężką walkę, abyśmy się nie zniechęcili i nie odpadli.