Epifaniczny tom 11 – Dodatek III – str. 712
Pieśni Salomona
zajmijmy się ich sferami działalności (winnice), zwłaszcza po to, by upewnić się, czy kapłani wśród nich mają sferę pracy (czy kwitnie winna latorośl) i czy są widoczne u nich łagodne łaski (czy pojawiły się pączki), czy owoce okupowego dzieła Chrystusa zapowiadają wśród nich dojrzały plon (kwitną jabłka granatu). Będzie ona przedstawiać się Mu ofiarniczo i z oddaniem w takiej kapłańskiej pracy Epifanii (tam ci okażę miłość moją). Prawda jako prawdziwy napój miłości (mandragory [które mają działać jak napój miłosny; 1 Moj.30:14-16] – w.pieśni 7:13) rozwija Boską miłość jako najwonniejszą łaskę (wydają woń). W drzwiach mądrości, sprawiedliwości, uświęcenia i wyzwolenia mieszczą się wszelkie rodzaje łask (wszelkie owoce wyborne) – te dopiero co rozwinięte (nowe) oraz te od dawna posiadane (stare). Wszystkie z nich zachowuje ona dla swego Miłego (chowałam dla ciebie).
W 8:1-4 przemawia oczyszczona Wielka Kompania w prawdzie, podczas gdy 5:2-6:2 opisuje nieoczyszczoną Wielką Kompanię w kościele nominalnym. Ci pierwsi przy końcu Epifanii z największym żalem i bezskutecznym ubolewaniem zdadzą sobie sprawę z faktu, iż było inaczej, tzn. że Chrystus był ich pełnym, nie tylko częściowym bratem (bratem moim – 8:1), i że Chrystus i oni sami mieli tę samą rozwijającą ich matkę – antytypiczną Sarę (matka) i że mogli być rozwijani tymi samymi obietnicami Starego i Nowego Testamentu (ssał piersi). W takim wypadku publicznie (spotkała na dworze) wyraziliby wobec Niego uczucia miłości (pocałowałabym cię) bez obawy pogardy z tego powodu (nikt by mną nie wzgardził). W takim wypadku wzięliby Go jako swego Miłego do sfery prawdy i jej ducha, obecnych w Przymierzu Sary (poprowadziłabym cię do domu matki – w. 2). Tam chętnie uczyliby się jego nauk (uczyłbyś mnie). W takim wypadku przygotowaliby dla Niego doktryny pełne łask (dała ci pić przyprawione wino), pochodzące z esencji owoców okupowego dzieła Chrystusa (moszcz z jabłek granatu). W takim wypadku On okazałby Swą miłość dla nich, służąc ich głowie (jego lewica pod głową moją – w. 3)