Epifaniczny tom 15 – rozdział 2 – str. 130
Chrystus: jego wąska droga
procesach przed sądem żydowskim i rzymskim, ostatecznie prowadząc do skazania Go na tortury i krzyż. Znosił tę nienawiść, nie odwzajemniając jej. Wprost przeciwnie, do Swych nieprzyjaciół żywił doskonałą miłość. Znoszenie takiej nienawiści w duchu miłości, wyrozumiałości i przebaczenia, jakie praktykował, było dowodem znoszenia zła w najwyższej doskonałości. Zmienność ludu oraz Jego uczniów była dla Niego trudna do zniesienia. Początkowo był bardzo popularny. Jego wspaniała elokwencja, uprzejma postawa i wielkie cuda uczyniły Go popularnym – tak popularnym, że początkowo nie mogła temu zaradzić opozycja kleru. Stał się tak popularny, że ludzie siłą chcieli uczynić Go królem. Potem nastąpiły przesiewania, gdy Jego niezrozumiałe słowa dla jednych stanowiły zagadkę, dla drugich były powodem przesiania. Kulminacyjny punkt tej zmienności dał o sobie znać w krótkim okresie czterech dni. Pierwszego dnia pozdrawiali Go jako Mesjasza, a ostatniego domagali się i uzyskali Jego ukrzyżowanie. Zmienność uczniów widoczna jest w tym, że wszyscy poszli za przykładem Piotra – około godziny 11 wieczorem przyrzekali, że pójdą z Nim na śmierć, a około godziny 2 rano, w chwili niebezpieczeństwa, niegrożącego jeszcze śmiercią, opuścili Go. Z jakim smutkiem wypowiadał się o opuszczeniu Go przez nich: „Rozproszycie się każdy do swego, a mnie samego zostawicie” (Jan 16:32)! Powodem próby dla naszego Pana było także zmienne postępowanie Judasza. Także i ono poddawało próbie Jego wytrwałość w znoszeniu zła, lecz w wierności doskonale zniósł tę próbę, jako wierny Zwycięzca.
Smutek to kolejna część kielicha, który musiał wypić do dna. Jeden z opisów odniesiony do Niego przez Izajasza brzmiał: „mąż boleści, zaznajomiony ze smutkiem” (Izaj. 53:3). Nie powinniśmy sądzić, że opis ten dotyczy Go tylko w związku z ostatnimi trzynastoma godzinami ziemskiego życia, choć niewątpliwie stosuje się do tego czasu o wiele bardziej niż jakiegokolwiek wcześniej. Przez całą Jego służbę smutek dręczył Jego wrażliwe, współczujące serce. Liczne przejawy klątwy, z którymi stykał się przez cały okres służby, sprawiały, że cierpiał. Fizyczne niedomagania, których tak wiele przypadków leczył, sprawiały,