Epifaniczny tom 15 – rozdział 2 – str. 131

Chrystus: jego wąska droga

że odczuwał w sercu ból z powodu spustoszenia, jakiego klątwa dokonała w ciele Jego ciała – w rodzinie ludzkiej. Osiągnęło to swój punkt kulminacyjny we łzach, jakie popłynęły z Jego oczu w Betanii, gdy odczuł wielki smutek zbolałej, zaprzyjaźnionej z Nim rodziny, po śmierci Łazarza, Jego przyjaciela. Błędy i ignorancja zagubionych owiec z domu Izraela raniły Jego czułe serce, które niemalże pękało ze smutku nad ich marnym i zagubionym stanem. Opozycja kleru i prowadzonych przez niego ludzi była dodatkowym łykiem kielicha smutku. Ponieważ prawdziwie miłował Swój lud, Jego serce niemal pękało z bólu, a oczy zalewały się łzami, gdy opłakiwał zaślepienie Jeruzalem i jego nadciągające zniszczenie. Bolało Go to tak bardzo, że w drodze na Kalwarię zapomniał o Swym własnym stanie i – współczując córkom Jeruzalem, które płakały nad Nim – powiedział, by nie nad Nim płakały, lecz nad nieszczęściami nadciągającymi na nich i na ich dzieci. Brakuje słów, by odpowiednio opisać Jego smutek w Getsemane, przed żydowskim i rzymskim sądem, w czasie szyderstw i biczowania, w drodze na Kalwarię i podczas krzyżowania, z towarzyszącym temu wstydem, hańbą, bólem oraz powolnym, długotrwałym umieraniem, które ostatecznie skończyło się śmiercią. Zaprawdę był On mężem smutku, zaznajomionym z żalem! Żaden inny śmiertelnik nigdy nie przeżywał takiego smutku. Wszystko to zniósł On wiernie i doskonale. Zaprawdę zniósł krzyż, gardząc wstydem, i uzyskał prawo do stanowiska po prawicy Boga.

      Zniósł wykluczenie z domu Izraela i wyjęcie spod prawa przez sądowego przedstawiciela Rzymu. Izraelici byli wybranym ludem Bożym, a było to przez nich uważane za największy zaszczyt na ziemi. Uważali, że czyniło to ich ulubieńcami Boga. Doświadczenie wyłączenia z Izraela oznaczało dla nich nie tylko utratę tej wielkiej łaski, lecz dodatkowo wierzyli, że jeśli jakiś Izraelita umrze ekskomunikowany, bez pojednania się i ponownego przyjęcia do Izraela, nie będzie miał udziału w zmartwychwstaniu, lecz na zawsze pozostanie martwy. W ten sposób kler i jego zwolennicy patrzyli na osobę, która umierała w stanie ekskomuniki. Taki pogląd na Jego temat był dla Niego

poprzednia stronanastępna strona