Epifaniczny tom 15 – rozdział 7 – str. 478
Duch Święty: jako Boskie usposobienie w Świętych
Jednak Boskie duchowe usposobienie w świętych ma swój początek w spłodzeniu z Ducha i przechodzi przez procesy ożywiania, wzrostu, wzmacniania, równoważenia i krystalizacji. Zatem to, co jest tutaj czynione wobec Ducha – jego uświęcanie – dowodzi, iż jest on Boskim usposobieniem w świętych.
Dziesiąta rzecz czyniona wobec Ducha Świętego także potwierdza biblijność naszego twierdzenia, a jest nią gaszenie Ducha (1Tes. 5:19). Omawialiśmy już to zagadnienie, dlatego nie będziemy podawać tutaj szczegółów. Nie może to oznaczać gaszenia osoby, doprowadzania jej do nieistnienia, zwłaszcza Wszechmocnego Boga w rzekomej trzeciej osobie. Odpowiada to jednak poglądowi o Duchu Świętym jako o Boskim usposobieniu w świętych. Niestety, wielu doprowadziło do tego, że Jego święte usposobienie przestało w nich istnieć, co uczynili gasząc płomień świętej miłości, mądrości, sprawiedliwości i mocy grzechem, błędem, samolubstwem i światowością. Potwierdza to więc, że Duch Święty to Boskie usposobienie.
Jedenastą rzeczą czynioną wobec Ducha Świętego dowodzącą, iż nasz pogląd jest biblijny, jest zasmucanie Ducha (Efez. 4:30). Chociaż osoba może być zasmucona, tutaj najwyraźniej nie chodzi o osobę, ponieważ Apostoł mówi nam, że tym, co jest zasmucane, jest pieczęć świętych aż do dnia odkupienia, a osoba nie jest tym, czym ktoś jest pieczętowany. Chodzi tutaj oczywiście o Boskie usposobienie w świętych, które jest zasmucane zawsze wtedy, gdy poświęceni ulegają jakiemuś rodzajowi zła.
Dwunastą i ostatnią rzeczą czynioną wobec Ducha jest sprawienie, by doświadczył on narodzenia, co następuje przez wzbudzenie przez Boga świętych jako istot duchowych. To, że w zmartwychwstaniu dochodzi do narodzenia z Ducha widoczne jest w przypadku naszego Pana (1Piotra 3:18; Kol. 1:15,18; Rzym. 8:29; Żyd. 1:6; Obj. 1:5). W Dz. 13:33 wyrażenie spłodził powinno być przetłumaczone narodził, ponieważ ten werset nie dotyczy Jezusa w Jego stanie spłodzenia – który trwał 31/2 roku, od Jordanu do Kalwarii – lecz w Jego stanie narodzenia, który rozpoczął się przy Jego zmartwychwstaniu i będzie trwał na wieki.