Epifaniczny tom 16 – rozdział 4 – str. 210

Pierwsze piekło Biblii

[Jakuba] i wszystkie córki jego, aby go pocieszać, lecz nie dał się pocieszyć, ale mówił: Zaprawdę, zstąpię za synem moim do szeolu; i opłakiwał go ojciec jego”. Sprawiedliwy Jakub nie spodziewał się oczywiście pójść do miejsca tortur. Wskazuje nam, że smutek przeżywany w tym życiu popychał go w kierunku stanu śmierci i ostatecznie miał go tam doprowadzić. Tak więc smutek ten nie mógł go doprowadzić do raju tego piekła, ponieważ cieszyłby się perspektywą spotkania z Józefem w szczęśliwości! Pasuje tutaj tylko trzecia definicja: jeśli bowiem Jakub spodziewał się wejść w stan nieświadomości, naturalnie był smutny z powodu faktu udania się tam i przebywania ze swym synem Józefem, i dlatego go opłakiwał. Mówiąc o Beniaminie, Jakub powiedział: „Nie pójdzie syn mój z wami [braćmi, którzy chcieli zabrać go do Egiptu], gdyż brat jego umarł (…) tedy doprowadzicie moje siwe włosy ze smutkiem do szeolu” (1Moj. 42:38; zauważmy to samo wyrażenie w 44:29, 31). Także i tutaj nie pasuje pierwsza definicja, ponieważ sprawiedliwy Jakub nie poszedłby na wieczne męki; nie chodzi też o miejsce błogości, ponieważ wówczas nie mówiłby o smutku z powodu zbliżającej się perspektywy szeolu. Pasuje tu tylko definicja trzecia: że szeol jest stanem nieświadomości, do którego w chwili śmierci spodziewał się wejść Jakub.

      Dobry człowiek Ijob (Ijoba 14:13) modli się: „Obyś mnie ukrył w szeolu, schował mnie, aż uśmierzy się gniew twój, wyznaczył mi kres, a potem wspomniał na mnie!”. Nie modlił się oczywiście o to, by pójść na miejsce tortur. Nie modlił się także o to, by pójść do stanu szczęśliwości, gdzie miałby wielu towarzyszy, ponieważ spodziewał się, że zostanie ukryty, a wiemy, że za bardzo kochał towarzystwo, by być szczęśliwym w samotności. Najwyraźniej chciał być ukryty w izolacji stanu śmierci (szeolu), stanie nieświadomości, dopóki nie przeminie Boski gniew ciążący nad rodziną ludzką, po czym

poprzednia stronanastępna strona