Epifaniczny tom 3 – rozdział 7 – str. 409

Świadectwo piramidy na temat Eliasza i Elizeusza

z Ducha) i wśród naszych cierpień pochylaliśmy się przed wolą Pana (co jest symbolizowane w granitowej zasłonie, poniżej której trzeba się pochylić, by z Przedpokoju ujrzeć Wielką Galerię). Spoglądając wstecz w kierunku antytypicznej Wielkiej Galerii, stanu spłodzenia z Ducha Kościoła, spowitego ciemnością, z symbolicznym korytarzem prowadzącym w jego kierunku skąpo oświeconym pochodnią prawdy, jaką nasz drogi Pastor podał nam na temat rozdzielenia Eliasza i Elizeusza – byliśmy w stanie, początkowo słabo, dostrzec cienie zarysów antytypicznego Elizeusza jako takiego w dniu 6 września, gdy podniósł się on niemal na wysokość 1/4 symbolicznego cala, tj. mniej więcej od 1 lipca do 6 września. Naszej symbolicznej pochodni towarzyszyło jednak migotanie (pierwsze uderzenie Jordanu poprzedzające podział, czasami przedstawiane przez naszego Pastora jako mające miejsce w ostatnich dwóch latach jego życia, a czasami jako należące do przyszłości, co zaciemniało ten temat niczym symboliczne migotanie), które nie pozwalało nam uzyskać pewności co do dokładnego charakteru powoli podnoszącej się postaci, dopóki nie podniosła się ona na wysokość prawie symbolicznego ½ cala – pół roku – powyżej symbolicznej linii posadzki. Oczyszczając naszą pochodnię na początku grudnia 1917, tak by migotanie ustało, nabraliśmy pewności co do faktu, że w złudzeniu otaczającej go ciemności widzieliśmy antytypicznego Elizeusza podnoszącego się do punktu ½ symbolicznego cala powyżej naszego stanowiska jako nowego stworzenia. Wierzymy więc, że symbole Piramidy pokazują, w jaki sposób i kiedy pierwszy uczeń w szkole Chrystusa, antytypicznym Przedpokoju, stopniowo zaczął wyraźnie dostrzegać antytypicznego Elizeusza jako takiego. Czy dziwnym jest to, że tak szybko, jak było to możliwe, zawołaliśmy do naszych braci uczniów w ich cierpieniu, tak jak my pochylonych pod wolą Pana, by przyszli tam, gdzie my staliśmy i pochylaliśmy się, aby w świetle pochodni, którą trzymaliśmy w kierunku antytypicznej Wielkiej Galerii razem z nami mogli widzieć to, co widzieliśmy my? I czy to dziwne, że Bóg wybrał najbardziej odważnych ze zboru w Filadelfii, który w swej większości

poprzednia stronanastępna strona