Epifaniczny tom 5 – rozdział 5 – str. 316

Osiem małych i dużych znamiennych dni

by nie prowadzić tej sprawy do końca, została podjęta za radą kleru, by oszczędzić jego kościołowi objawienia go jako prześladowcy, co objawiłoby fałsz twierdzenia hierarchii o tolerancji. Dlatego stwierdził, że odmawia dalszego rozpatrywania tej sprawy, tak by mógł ją rozpatrywać bezstronny sędzia, niebędący rzymskokatolikiem. Tą uwagą ujawnił fakt, że w takiej sprawie nie był on bezstronnym sędzią, co – wierzymy – jest prawdziwe w odniesieniu do każdego rzymskokatolickiego sędziego w sprawach dotyczących jego kościoła. Uwagi, jakie podał na temat tego, co się stanie, jeśli on rozstrzygnie za lub przeciw, również wydają się mało wiarygodne. To oczywiście nie do niego należało zdecydowanie, czy oskarżeni byli winni czy nie: należało to do ławy przysięgłych. Jego jedynym zadaniem było dopilnowanie, by odbył się uczciwy proces zgodnie z regułami dowodów, a następnie ogłoszenie wyroku zgodnie z decyzją ławy przysięgłych i jego opinią na temat kary, gdyby oskarżeni zostali uznani za winnych. Jego uwagi wydają się zdradzać myśl, że znalazł się on w złym położeniu, z którego próbował się wycofać.

      (62) Powyżej zauważyliśmy, że mamy słuszne powody przypuszczać, że odmówił on rozpatrywania sprawy do końca za namową kleru, by oszczędzić swój kościół. Nie jesteśmy oczywiście tego pewni i pragniemy, by z uwagi na okoliczności i opisane powyżej jego wypowiedzi nasze uwagi na ten temat były traktowane jedynie jako rozsądne przypuszczenie. Opis tego, w jaki sposób sprawa ta postępowała po obydwu stronach dowiedzie słuszności takiego przypuszczenia. Po stronie rzymskokatolickiej proces ukazywał manipulowanie całym odnośnym aparatem sądownictwa. Ani policjant dokonujący aresztowania, ani policjant na posterunku, który przekazał sprawę sędziemu pokoju [sędziemu dla drobnych spraw i wstępnych przesłuchań – przypis tł.], ani sędzia pokoju nie postawili oskarżonym konkretnego zarzutu. Po drugie, po przesłuchaniu u sędziego pokoju policjant na posterunku polecił zastępcy prokuratora rejonowego zbadanie przez kilka dni Strofowania przez Jana, po czym ten ostatni sformułował oskarżenie o podburzanie do zamieszek. Po trzecie, ten sam rzymsko-katolicki sędzia rozpatrywał sprawę w kwietniu, maju i październiku 1929 roku

poprzednia stronanastępna strona