Epifaniczny tom 5 – rozdział 7 – str. 499
Dwa domy – zbudowane i wypróbowane
by go zaczepić, a gdy to się stanie, z radością bardzo mocno uderza napastnika. Drodzy bracia, tak nie jest. Czuje on odrazę do sporów z braćmi i początkowo musiał być przez Pana zmuszany do nich, w dużym stopniu przeciwnie do swych skłonności. Gdy jednak w coraz większym stopniu zaczął dostrzegać cel przeciwnika w tych atakach i gdy coraz bardziej zaczął rozumieć, że motywem tych, którzy odrzucali i atakowali prawdę, była bezbożna ambicja zdobycia i utrzymania naśladowców (Dz. 20:30), coraz częściej przestawał powstrzymywać się od wchodzenia w takie konflikty, chociaż taka konieczność zawsze jest dla niego bolesna. Gdy zasnęli Apostołowie, do wypaczenia prawdy apostolskiej szatan użył wodzów z utracjuszy koron, którzy byli spragnieni zwolenników. W wyniku ich wysiłków prawda zniknęła z ziemi, czego ukoronowaniem było papiestwo. Podobnie po przejściu onego Sługi za zasłonę szatan zaczął pobudzać wodzów z utracjuszy koron, by odebrali Kościołowi prawdę, jaką Pan przez niego podał, starając się całkowicie zniszczyć ją przez nich. Wiedząc o tym – jako sługa Kościoła powszechnego, który miłuje Pana, prawdę i braci – autor podjął się zadania obrony prawdy przed wszelkimi atakami oraz obalania tych ataków. Wiedząc, że jest to Epifania, która do ujawniania wymaga najbardziej wyraźnego i logicznego języka oraz najbardziej przekonujących dowodów i obaleń, oraz że to samolubstwo pobudza przesiewaczy (2Tym. 3:1-9) – woła on głośno i nie oszczędza, ponieważ wie, że taka jest wola Pana w tym czasie. Wynikiem tego jest to, że odrzucający i atakujący prawdę nie są przez niego głaskani miękkimi rękawiczkami; są raczej bici przez niego biczem z rzemyków i wypędzani ze Świątnicy jako Lewici. Nie jest on za to ganiony przez tych, którzy dostrzegają cel szatana w przesiewaczach oraz ich bezbożne samolubstwo. Krytykują go głównie ci, którzy nie dostrzegają