Epifaniczny tom 5 – rozdział 7 – str. 525
Dwa domy – zbudowane i wypróbowane
złożyć świadectwo co do prawdziwości tej walki i jej wyniku. Wewnętrzna siła charakteru, jaką rozwinęli w czasie Paruzji, uzupełniona wzmacniającą łaską Chrystusa, pozwala im wychodzić z tych walk jako więcej niż zwycięzcy!
(55) Jakże inaczej wygląda to w przypadku tych, którzy charakter swego domu zbudowali na Chrystusie jako na piasku! Nie budowali wiernie charakteru na Chrystusie (co powinni byli czynić), więc pod tym względem budowali na Nim jako na piasku, w wyniku czego brakuje im wewnętrznej siły charakteru, zdolnej do ostania się w złym dniu. W ich charakterze w większym lub mniejszym stopniu przewagę mają niełaski, a łaski są zbyt słabe, by tłumić ich wysiłki rządzenia i by je niszczyć. Pokusy, jakie na nich przychodzą, nie znajdują więc w ich łaskach siły wystarczającej do ich pokonania. Wezwania, jakie pokusy kierują do ich wad, pobudzają je natomiast do takiego działania, które doprowadza ich do kolejnych potknięć i upadków. Z tego powodu niektórzy z utracjuszy koron żyją głównie w nieczystości ciała; inni żyją głównie w nieczystości ducha; a jeszcze inni żyją w większym lub mniejszym ich połączeniu. Pokusa i upadek; pokusa i upadek; pokusa i upadek – tak można streścić ich doświadczenia, gdy są wystawiani na uderzenia symbolicznych wiatrów. Pielgrzymując w roku 1928 po Florydzie i nie zdając sobie sprawy z tego, co jego słowa zdradzają, br. Wise w jednym ze swych kazań w różnych miejscach stwierdzał: „Bracia, ja już nie poznaję siebie. Dawniej byłem pełen zwycięstw ducha, lecz teraz stwierdzam, że cały czas upadam w mych pokusach”. Dalej powiedział: „Moje doświadczenia wcale nie są wyjątkowe. Bracia wszędzie przyznają się do tych samych doświadczeń. Ma to szczególnie miejsce od chwili ukazania się w Strażnicy artykułu na temat „Przymierze czy rozwój charakteru – co?”. Od tego czasu wszystkie ograniczenia zostały zdjęte, a bracia popełniają wielkie grzechy”. Po ukazaniu się tego artykułu pewna siostra z Towarzystwa zauważyła: „Jakże się cieszę, że