Epifaniczny tom 8 – rozdział 10 – str. 724
Trąby i marsze Wieku Ewangelii
Stadka niż jakiekolwiek inne antytypiczne dzieci Lei czy antytypiczny starszy syn Zylpy, którego starszy wiek wskazuje, że miał w sobie więcej ducha Lei niż Aszer. Ten kościół otrzymał więc szafarską doktrynę bardzo blisko spokrewnioną w duchu z Maluczkim Stadkiem. Jego typ został umieszczony wokół przybytku między dwoma pokoleniami najbliżej spokrewnionymi według prawa z dziećmi Racheli, w odróżnieniu od jej własnych dzieci. By ta uwaga nie została błędnie zrozumiana, chcemy powiedzieć, że w obrazie przybytku bezpośredni potomkowie Racheli (Józef i Beniamin) przedstawiają co innego niż w obrazie Jakuba. Szafarska doktryna Kościoła metodystów jest następująca: Boskim ideałem dla ludu Bożego jest doskonała miłość. Metodyści czasami nazywali ją pełnym poświęceniem, a czasami doskonałością. Przez przeciwników ich pogląd czasami jest przedstawiany jako bezgrzeszność. Rzeczywiście, w pewnym stopniu było to wynikiem nierozważnych słów na ten temat z ust niektórych przywódców metodyzmu, łącznie z Johnem Wesleyem, a częściowo wynikiem bezpośrednich stwierdzeń fanatycznych sekciarzy metodyzmu (szczególnie Wolnych Metodystów), którzy twierdzili, że żyją bez grzechu, a niektórzy z nich utrzymywali, że żyją tak już przez 30, a nawet 40 lat. Członkiem Maluczkiego Stadka, którego Bóg pobudził, by ogłosił alarm doktryną o Boskiej miłości jako o Boskim ideale dla Jego ludu, był John Wesley. Martwy formalizm i światowe życie większości anglikańskiego kleru i laikatu były dla niego, kapłana Kościoła Anglii, odrażające. Żarliwie poszukiwał religii serca i życia, w kontraście do religii umysłu i martwoty w Kościele Anglii. By zdobyć ją dla siebie i innych, kładł nacisk na usprawiedliwienie i uświęcenie, prowadzące ostatecznie do doskonałej miłości, jako sposobie osiągnięcia tego stanu. Jego metody prowadzenia ludzi do takiego życia skłoniły kler do zamykania przed nim kościelnych drzwi. Gdy w celu realizacji swego zamiaru uciekł się do głoszenia na polach, zwalczali go jako głoszącego poza kościołami. Niezrażony, słowem i piórem kontynuował ogłaszanie alarmu tym poselstwem po całej